- Samochód należący do żony premiera Donalda Tuska został skradziony w Sopocie, mimo ochrony SOP.
- Dzięki szybkiej akcji policji i służb specjalnych, pojazd odzyskano w ciągu kilku godzin.
- Sprawa budzi pytania o motywy: czy to typowa kradzież, czy może sygnał od obcych służb?
Kradzież samochodu premiera pod okiem SOP
Zaskakujący jest fakt, że do kradzieży doszło w Sopocie, gdzie znajduje się prywatny dom Donalda Tuska, który jest objęty nadzorem Służby Ochrony Państwa (SOP). Złodzieje ukradli lexusa, który jest własnością rodziny premiera.
Reakcja policji na kradzież samochodu Tuska
Komenda Główna Policji w rozmowie z TVN24 potwierdziła zgłoszenie kradzieży: "Wpłynęło do nas zgłoszenie, funkcjonariusze z komendy wojewódzkiej policji w Gdańsku pracują nad sprawą".
Dzięki szybkiej reakcji policji i zaangażowaniu służb specjalnych, samochód udało się odzyskać w ciągu kilku godzin. TVN24 podaje, że funkcjonariusze zorganizowali pułapkę, która doprowadziła do odzyskania skradzionego pojazdu.
Możliwe motywy kradzieży samochodu premiera
Jeden z policjantów, cytowany przez TVN24, wyjaśnił mechanizm działania grup przestępczych zajmujących się kradzieżami samochodów:
"Auta kradnie się na raty, zespołowo. Jedna osoba przełamuje zabezpieczenia, za kierownicę wsiada wozak, który prowadzi samochód do miejsca, gdzie – jak to mówią w złodziejskim slangu – ma on ostygnąć".
Jednak w kontekście kradzieży samochodu należącego do rodziny premiera, brana jest pod uwagę również inna hipoteza. Inny funkcjonariusz, również w rozmowie z TVN24, zaznaczył:
"Nie możemy jednak wykluczyć działalności obcych służb, które chciały zakomunikować, że obserwują premiera i mogą mu osobiście zaszkodzić".
