- Zaapelowaliśmy do premiera o trzy rzeczy. Po pierwsze, o zinwentaryzowanie oraz sporządzenie szczegółowego planu wydobycia broni chemicznej. Po drugie, inwentaryzacji oraz opracowanie szczegółowego planu wydobycia statków zatopionych na dnie Bałtyku. Po trzecie, jesteśmy przekonani, że do tych działań niezbędne jest wybudowanie statku specjalistycznego - mówi Michał Glaser, prezes Zarządu Obszaru Metropolitalnego Gdańsk-Gdynia-Sopot.
Według najnowszego raportu, największym zagrożeniem są wraki pochodzące z czasów II wojny: „Stuttgart” w Zatoce Puckiej i „Franken” w Zatoce Gdańskiej. Ten drugi w momencie zatonięcia trzymał w zbiornikach około 3,5 tys. ton paliw. Rozszczelnienie choćby jednego z nich może spowodować ogromne skażenie plaż i wody w rejonie Zatoki.
Autorzy listu liczą na szybką reakcję ze strony premiera.
- Myślę, że nie ma co czekać na nieszczęście, gdy będziemy musieli działać post factum. Kiedy dojdzie do rozszczelnienia, kiedy dojdzie do skażenia wody - mówi Jacek Karnowski, prezydent Sopotu.
Według szacunków Najwyższej Izby Kontroli w Zatoce Gdańskiej spoczywa około stu wraków.