Chorwackie wybrzeże w ropie naftowej
Obraz obklejonego wybrzeża to ostatnio zmora chorwackich miejscowości turystycznych. Dbający o okoliczne plaże robią co mogą, by przygotować wszystko dla turystów, ale wydaje się ze to nierówna walka. Do wybrzeży dopłynęła bowiem ropa naftowa lub inne smoliste substancje, które obklejają coraz to nowe miejsca, zabrudzając je. Skałki z samego brzegu są czyszczone ciśnieniowo, by po przyjeździe turystów zachwycały jasną barwą piaskowca, a nie czarnym osadem.
Cała Istria mobilizuje teraz siły, bo przed największym natężeniem ruchu turystycznego doprowadzić brzeg do świetności. Czyszczenie w które angażują się cywile, strażacy, wolontariusze i przeróżne służby może zająć kilka miesięcy i nie jest pierwszym takim działaniem. Sytuacja się powtarza.
Jak informuje Reuters: zanieczyszczonych jest ponad 6 kilometrów dzikich terenów niedaleko miejscowości Liznjan - tam jest najgorzej.
Na wszystkim osiadają się grudki ropy naftowej. Wzdłuż nabrzeża pojawiły się już w ubiegłym roku wzdłuż całego wybrzeża chorwackiego Adriatyku, teraz trwa walka z czasem by uprzątnąć je zanim zobaczą je turyści.
Nie podano oficjalnego wyjaśnienia, dlaczego zanieczyszczenie pojawiło się w tym miejscu. Media donoszą, że pojawiły się oznaki, że przyczyną zanieczyszczenia była pobliska elektrociepłownia Rijeka, która wcześniej w listopadzie przyznała się do usterki technicznej. Ale te zarzuty nie zostały potwierdzone, a firma twierdzi, że nie została oficjalnie poinformowana o swojej odpowiedzialności.
Nie możemy po prostu czekać i obawiać się każdego roku, że wiatr przyniesie nam nowe plamy ropy. Turystyka jest istotna, ale ważniejsza jest ochrona przyrody
- powiedziała cytowana przez Reuters Silvia Buttignoni, dyrektor organizacji Natura Histrica.