Wracamy do sprawy śmiertelnego wypadku na przejściu dla pieszych w Redzie. Na odcinku krajowej szóstki, na przejściu przebiegającym przez jezdnię dwupasmową zginął dziesięcioletni Filip. O jego życie lekarze walczyli jeszcze dwa tygodnie, a mieszkańcy powiatu wejherowskiego czekali na pozytywne wieści. Śmierć chłopca odbiła się echem w ogólnopolskich mediach również dlatego, że wyjaśnienie sprawy przeciągało się w czasie. 1 października 2024 roku odbyła się pierwsza rozprawa w sprawie śmierci dziesięcioletniego Filipa na przejściu dla pieszych w Redzie.
Polecany artykuł:
Dziesięciolatek potrącony w Redzie
Prokuratura zarzuciła kobiecie umyślne naruszenie zasad bezpieczeństwa w ruchu lądowym oraz prowadzenie pojazdu pod wpływem środków działających podobnie do alkoholu. We krwi oskarżonej wykryto duże stężenia diazepamu, estazolamu, nordiazepamu i tramadolu.
Rozprawa w sprawie potrąconego na przejściu Filipa
We wtorek przed sądem oskarżona przyznała się do spowodowania wypadku, nie przyznała się natomiast do spowodowania go pod wpływem środków działających podobnie do alkoholu. Nie chciała też odpowiadać na pytania, poza pytaniami sądu i jej obrońcy.
Do śmiertelnego w skutkach wypadku doszło 20 grudnia 2022 roku w Redzie. Od początku policja informowała dokładnie o przebiegu zdarzenia.
62-letnia kierująca samochodem opel mocca, jadąc ul. Wejherowską lewym pasem ruchu w kierunku Wejherowa, ominęła stojące na prawym pasie pojazdy, nie zachowała szczególnej ostrożności i uderzyła w pieszego 10-latka przechodzącego przez oznakowane przejście dla pieszych", prokuratura mówiła, że "62-letnia kierująca ominęła samochody stojące na sąsiednim pasie
Potrąciła dziesięciolatka pod wpływem leków
Sędzia Sądu Rejonowego Piotr Rogoziński odczytał wyjaśnienia oskarżonej złożone w trakcie postępowania przygotowawczego. Wynikało z nich, że na przełomie listopada i grudnia 2022 roku odwiedziła ją przyjaciółka, na stałe zamieszkująca w Australii. Ze względu na trudną sytuację rodzinną i związany z nią duży stres przyjaciółka dała jej silny środek na uspokojenie.
Stwierdziłam, że nie jestem aż tak zdenerwowana i tabletkę tę schowałam do saszetki, gdzie przechowywałam inne lekarstwa
- wyjaśniła oskarżona.
Dodała, że w dniu wypadku, po jego zaistnieniu zażyła właśnie tę tabletkę i estazolam.
Nie wiedziałam, jakie to będzie miało skutki dla późniejszych wyników badań. Dążąc do wyjaśnienia tego, co się stało, że w mojej krwi znalazł się diazepam przeprowadziłam rozmowę z Mirosławą Z. (przyjaciółka kobiety – PAP), która potwierdziła, że podczas swojego pobytu dała mi właśnie taki lek, zawierający diazepam
– wskazywała oskarżona.
W trakcie wtorkowej rozprawy zeznawała przyjaciółka Anny Sz., która miała wręczyć oskarżonej środek na uspokojenie. Podkreśliła, że była w Polsce pod koniec 2022 r., ponieważ przyjechała na pogrzeb swojego brata.
Nie zażywałam wówczas żadnych środków psychotropowych, ale miałam je przy sobie(…). Jedną tabletkę tego leku dałam Ani. Było to dosyć długo przed wypadkiem
– mówiła świadek.
Kobieta przyznała się do zarzutu spowodowania wypadku, ale nie przyznała się, aby była w stanie nietrzeźwości po zażyciu leków. Zeznała, że tabletkę wzięła po wypadku 'żeby nie zwariować'.
Do wypadku na drodze krajowej nr 6 w Redzie doszło 20 grudnia 2022 roku. Z ustaleń policji wynika, że Anna Sz., kierująca oplem mokka, jadąc ul. Wejherowską w kierunku Wejherowa, nie zachowując szczególnej ostrożności, miała ominąć lewym pasem pojazdy stojące przed oznakowanym przejściem dla pieszych i uderzyć w prawidłowo przechodzącego przez przejście 10-latka. Po wypadku ciężko ranny chłopiec został przetransportowany do szpitala. W wyniku doznanych obrażeń wielonarządowych zmarł 2 stycznia 2023 roku.
Termin kolejnej rozprawy sąd wyznaczył na koniec października.
Mama Filipa i my wszyscy bliscy chcielibyśmy, żeby sprawiedliwości stało się zadość. Mimo upływu czasu strata nadal rozrywa serce. Całe to oczekiwanie na termin trwało bardzo długo. Pani sprawczyni cały czas przebywała na wolności. Chcielibyśmy, żeby ta sprawiedliwość miała miejsce. Mama Filipa znów musi wracać do dnia wypadku i do tych wszystkich emocji: Świąt Bożego Narodzenia, gdy Filip leżał w szpitalu już tak naprawdę bez życia. Musi to wszystko przeżywać na nowo - powiedziała nam Karolina, bliska rodziny.