Zawieszenie rozgrywek nie zdarza się często. W przypadku polskiej Ekstraklasy taka sytuacja miała miejsce zaledwie kilka razy m.in. po katastrofie smoleńskiej czy w trakcie strajku klubów. Wpływ na odwołanie meczów miała także natura. Z reguły były to pojedyncze przypadki, wyjątkiem jednak okazał się sezon 2010/11. To właśnie wtedy odwołano całą grudniową kolejkę z powodu zalegającego na boiskach śniegu oraz ujemnych temperatur powietrza i rozegrano ją dopiero w lutym.
– Obecnie sytuacja wymaga od nas zachowania najwyższych środków bezpieczeństwa. Piłkarze otrzymali zestaw indywidualnych treningów, które mogą wykonywać samodzielnie. W środę zostanie podjęta decyzja jak dalej ma wyglądać praca zawodników i ich trenera – tłumaczy Tomasz Rybiński, rzecznik drużyny.
Zawieszenie rozgrywek to także spory problem dla klubów, które już wcześniej borykały się z problemami finansowymi. Arka Gdynia jest jednym z nich.
– Wstrzymanie finansowania przez głównego sponsora spowodowało co oczywiste zmniejszenie wpływów do budżetu, co skutkuje ograniczeniami dotyczącymi przepływów finansowych. W związku z takimi uwarunkowaniami, po rozmowach z zawodnikami, zarząd podjął decyzję o wypłacie części wynagrodzeń wynikających z kontraktów za miesiąc luty – tłumaczy Rybiński.
Przypomnijmy, że prezydent Gdyni, Wojciech Szczurek już w styczniu wstrzymał finansowanie Arki. Powodem jego decyzji był niepokojący stan klubowych finansów.