"To jest bolesna historia, ale powinniśmy się z nią mierzyć, aby być lepszymi ludźmi i aby Gdańsk był miastem solidarności wolności i braku tematów tabu" - mówił PAP mieszkaniec gdańska Grzegorz Kwiatkowski przekazując zdjęcia muru przy ul. Zakopiańskiej na gdańskich Siedlcach, który - jego zdaniem - został zbudowany m.in. ze skradzionych płyt nagrobnych.
"Jestem dumny, że jestem Gdańszczaninem i stąd moje działania" - zaznaczył.
"Nie jest to dla mnie zaskoczenie" - stwierdził historyk z Zakładu Historii Gdańska, Pomorza i Regionu Nadbałtyckiego Uniwersytetu Gdańskiego dr Jan Daniluk.
"W latach 70., kiedy w największej skali zaczęto likwidować pozostałości po nieczynnych cmentarzach - głównie ewangelickich, ale też katolickich, żydowskich a także jednym bezwyznaniowym - to ten materiał kamieniarski musiał się gdzieś podziać" - tłumaczył.
Polecany artykuł:
Historyk z Muzeum Gdańska, Klaudiusz Grabowski w rozmowie z PAP stwierdził, że fragmenty płyt na gdańskich Siedlcach z uwagi na to, że budynki przy ulicach Kartuskiej i Zakopiańskiej powstały w latach 1952-1954, pochodzą z cmentarzy zlikwidowanych w 1951 roku.
"Władze miejskie, na podstawie decyzji Ministerstwa Gospodarki Komunalnej, przekazały Polskim Kolejom Państwowym wschodnią cześć cmentarzy Lutra i Trzech Zjednoczonych Parafii: Bartłomieja, Piotra i Pawła i mariackich" - tłumaczył.
Dodał, że PKP otrzymało tereny w celu rozbudowy urządzeń kolejowych i dotyczyło to także nowej bocznicy, potrzebnej do uruchomienia Szybkiej Kolei Miejskiej. "Przejęte przez kolej fragmenty cmentarzy oznaczono palikami, a odpowiednia dokumentacja była dostępna do wglądu w Zarządzie Cmentarzy Miejskich przy ulicy Traugutta" - mówił i zaznaczył, że w trakcie akcji ekshumacyjnej wydobyto szczątki ciał 240 osób. "W czasie prac rozebrana też została kaplica na wspólnym cmentarzu trzech parafii. Była ono częściowo uszkodzona i nie przedstawiała wartości zabytkowych" - stwierdził historyk.
Polecany artykuł:
Dr Jan Daniluk podkreślił, że w 1945 roku w Gdańsku było ponad 40 nekropolii. "Rok później władze polskiego już miasta zadecydowało o pozostawieniu czynnymi tylko 11 cmentarzy, z czego część z nich tylko na określony czas" - mówił.
Zaznaczył, że "tereny po cmentarzach zamieniono w tereny zielone" i - jak podkreślił - wynikało to m.in. z tego, że "w mieście, które zmieniło nazwę z Danzig na Gdańsk praktycznie nie pozostali żadni ludzie, dla których te cmentarze były ważne" - oznajmił.
Dodał, że doszła do tego również kwestia doświadczeń II wojny światowej i stosunku do ludności niemieckiej. "Wówczas nie było odpowiedniej atmosfery, żeby dbać o te cmentarze" - zaznaczył historyk.
Rzeczniczka prasowa Gdańskich Nieruchomości Aleksandra Struk przekazała PAP, że o wytyczne z sprawie dalszego postępowania wobec płyt nagrobnych w murze przy ul. Zakopiańskiej oraz o określenie możliwości i sposobu wydobycia fragmentów płyt Gdańskie Nieruchomości zwróciły się do Pomorskiego Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków. "Do czasu otrzymania wytycznych konserwatorskich fragment konstrukcji, w którym zauważono elementy nagrobka zostanie oceniony pod kątem ewentualnej potrzeby zabezpieczenia i będzie na bieżąco monitorowany" - stwierdziła.
Dr Jan Daniluk przypomniał, że na terenie Gdańska co jakiś czas dochodzi do odnalezienia pozostałości po nekropoliach. "Dwa lata temu na Zielonym Trójkącie odkryto fragment płyt nagrobnych, kilka tygodni później przy budowie alei Pawła Adamowicza natrafiono na duży, dobrze zachowany nagrobek z pierwszej połowy XIX wieku" - wyjaśnił historyk.
Miejscem, do którego trafiają płyty nagrobne ze zlikwidowanych cmentarzy, jest Lapidarium Gdańskie w Parku Akademickim przy Politechnice Gdańskiej. Utworzono je w latach 2005-2006.