- Głównie to jest sprzęt ortopedyczny do tak zwanej stabilizacji zewnętrznej. To są kontenery, w których zapakowane są wiertła, napędy i odpowiednie zestawy. Kiedy mamy połamane kości, to się to zespala. Druga sprawa, to są opatrunki i aparatura do leczenia ran podciśnieniowo. Urządzenia stoją obok pacjenta, specjalnymi przewodami doprowadzone są opatrunki, które przylegają do ran i przez to rany lepiej się goją - mówi Dariusz Nałęcz, wiceprezes Szpitali Pomorskich.
We wszystkich placówkach Szpitali Pomorskich pracuje już niemal 50 medyków z Ukrainy. - Przydałoby nam sie jeszcze drugie tyle specjalistów - przyznaje Jolanta Sobierańska-Grenda, prezes zarządu Szpitali Pomorskich.
- Mamy neurologów, pediatrów, radiologów, internistów. Mamy również personel pielęgniarski. Nie wszystkie osoby posługują się językiem polskim. W większości na szczęście językiem angielskim, co zdecydowanie pomaga. Cały czas, jeżeli jeszcze będą chętni, to zapraszamy do współpracy. Ministerstwo Zdrowia musi teraz wydać decyzję o uznaniu kwalifikacji tych osób.
Dopóki resort zdrowia nie wyda odpowiednich decyzji, Ukraińscy medycy pracują jako opieka czy asysta lekarza.