– Śmiało można powiedzieć, że była to wyjątkowa edycja. Wyróżniali się już sami wystawcy, którzy byli zobowiązani do obsługiwania klientów w maseczkach bądź przyłbicach. Wyznaczone zostały także znaki, które pozwalały zachować dystans społeczny – mówi Joanna Czauderna-Szreter, dyrektor ds. artystycznych Międzynarodowych Targów Gdańskich.
W tym roku największym zainteresowaniem wśród uczestników jarmarku cieszyły się stoiska z eko produktami. – To trend, który w tym roku zauważyliśmy najmocniej. Turyści i mieszkańcy chętnie sięgają po produkty pochodzące z recyclingu. Ekologiczne i nietypowe pomysły doceniło także nasze jury. W naszym konkursie laureatem została firma, która tworzy domki-hotele dla dzikich owadów zapylających – dodaje Joanna Czauderna-Szreter.
W tym roku nie mogły odbyć się także koncerty, które w poprzednich latach przyciągały tłumy. Uczestnicy jarmarku nie mogli jednak narzekać na nudę.
– Jarmarkowi towarzyszył program, ale bardzo, bardzo kameralny i przede wszystkim, z limitowaną widownią. Spotykaliśmy się m.in. w Parku Świętopełka czytając bajki lub oglądając filmy w ramach kina plenerowego – mówi organizatorka.
W tym roku odwiedzający mieli do dyspozycji aż 40 tys. m2 jarmarkowej przestrzeni, na której pojawiło się dokładnie 627 stoisk.