Tragiczny wypadek na S7 na S7 w kierunku Gdyni między wjazdem Lipce a Gdańsk Południe

i

Autor: PAP/KPP Pruszcz Gdański

Wypadki drogowe

Gdańsk. Podejrzany o spowodowanie dramatycznego wypadku na S7 wpłacił 100 tys. zł poręczenia!

2024-11-15 15:40

Mężczyzna podejrzany o spowodowanie tragicznego wypadku na S7 w Borkowie koło Gdańska, w wyniku którego życie straciła czwórka dzieci, wpłacił 100 tys. zł tytułem poręczenia majątkowego. Objęty dozorem policyjnym, ma obowiązek codziennie, przez siedem dni w tygodniu, zgłaszać się na komisariat.

100 tys. złotych poręczenia od podejrzanego

Rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Gdańsku, Mariusz Duszyński, poinformował PAP, że w czwartek na konto depozytowe prokuratury wpłynęło 100 tys. zł tytułem poręczenia majątkowego, które zostało nałożone przez sąd. Oznacza to, że Mateusz M., podejrzany o spowodowanie katastrofy na S7 w Borkowie, może pozostać na wolności.

Sąd Okręgowy w Gdańsku rozpatrzył sprawę 7 listopada, utrzymując decyzję sądu pierwszej instancji i nie decydując się na aresztowanie, ale zwiększając środki zapobiegawcze. W związku z tym, oprócz dozoru policyjnego, orzeczono dodatkowe poręczenie majątkowe w wysokości 100 tys. zł.

Zarzuty

37-letni Mateusz M., kierowca tira, który 18 października o godzinie 23:20 staranował pojazdy na trasie S7 w Borkowie, usłyszał zarzut spowodowania katastrofy w ruchu lądowym, która zagrażała życiu i zdrowiu wielu osób, a także wyrządziła wielkie szkody majątkowe. W wyniku zdarzenia śmierć poniosły cztery osoby, a 15 zostało rannych. Ofiarami byli wyłącznie dzieci w wieku 7, 9, 10 i 12 lat. Mateuszowi M. grozi do 15 lat więzienia.

Dramatyczny karambol

Do karambolu doszło na odcinku S7, który był w trakcie remontu. W wypadku brało udział 21 pojazdów, w tym 18 osobowych i 3 ciężarówki. Łącznie podróżowało nimi 56 osób. Śledztwo wykazało, że w miejscu zdarzenia dozwolona prędkość wynosiła 50 km/h, jednak podejrzany przekroczył ją o 39 km/h.

Mateusz M. nie przyznał się do winy i odmówił składania wyjaśnień, odpowiadając jedynie na pytania obrońców. Badania wykazały, że kierowca był trzeźwy i nie znajdował się pod wpływem narkotyków. Sprawdzono również jego telefon, który nie był używany w trakcie wypadku.

Prokuratura wnioskowała o aresztowanie podejrzanego na trzy miesiące, jednak sąd nie uwzględnił tego wniosku, decydując o zastosowaniu dozoru policyjnego. Zgodnie z decyzją sądu, Mateusz M. musi stawiać się na komisariacie siedem dni w tygodniu.