"Przemiła Milka po spędzeniu prawie pół roku w nowym domu wraca do przytuliska w środku zimy" - czytamy na stronie FB OTOZ Bojano Adopcje prowadzonej przez przytulisko "Reksio" w Bojanie na Kaszubach.
Zwierzę to nie przedmiot, nie można go zwracać! [...] To nie jest przedmiot, który można oddać, gdy przestanie pasować do planów
- czytamy dalej w poście, który został dołączony do chwytającego za serce nagrania.
Skontaktowaliśmy się z przytuliskiem w Bojanie, by dowiedzieć się czegoś więcej na temat oddanego psiaka. Okazuje się, że historia Milki jest bardzo smutna.
"Za pierwszym razem Milka trafiła do nas w wyniku interwencji inspektorów OTOZ Animals. Była jednym z wielu psów, które uratowaliśmy z tragicznych warunków, które panowały w pseudohodowli. Wciąż toczy się sprawa sądowa przeciwko pierwszemu właścicielowi suni" - mówi w rozmowie z Eska Trójmiasto Maja Wabich, pracownica ośrodka w Bojanie.
Wydawało się, że po tych cierpieniach los w końcu uśmiechnął się do Milki. Została adoptowana przez nową rodzinę. Niestety - po pół roku ludzie, którzy mieli dać jej nowy domu, przyjechali do Bojana, żeby ją "zwrócić".
Pół roku to wystarczający czas, by pies zżył się z nowym właścicielem i bardzo tęsknił za nim po oddaniu
- mówi Maja.
Przed podpisaniem umowy adopcyjnej pracownicy przytuliska informują adoptujących, że opieka nad psem oznacza szereg obowiązków, które będą im towarzyszyć przez długie lata. Ludzie, którzy przygarnęli Milkę, wydawali się tego świadomi.
"Decyzja jej byłego już opiekuna jest dla nas nie do pojęcia! Przecież jasno deklarował podczas adopcji, że zapewni jej miłość, bezpieczeństwo i troskę na całe życie. Po kilku miesiącach postanowił jednak «zmienić plany» i oddać psa, ponieważ «życie się zmieniło»" - wyjaśnia pracownica przytuliska.
Adopcja psa ze schroniska. Czy Milka ma jeszcze szanse na nowy dom?
"Milka jest psem w typie rasy wyżła, więc potrzebuje dużo ruchu, stymulacji i bodźców. Sunia jest niezwykle przyjazna i towarzyska. Na szczęście, po publikacji filmiku na naszych mediach społecznościowych, odzew był naprawdę duży i Milka ma już zaplanowane pierwsze spotkania adopcyjne. Mamy nadzieję, że szybko pojedzie do nowego, odpowiedzialnego domu" - mówi Maja w rozmowie z Eska Trójmiasto.
Zapytaliśmy pracownicę OTOZ Animals, czy często się zdarza, że nowi właściciele zwracają adoptowane psy. Na szczęście zaprzeczyła.
Nie, nie zdarza się to często. Mamy wrażenie, że świadomość odpowiedzialnej adopcji wzrasta u ludzi, z czego bardzo się cieszymy
- mówi Maja.
Porzucony pies cierpi. "A jak może się czuć?"
Na pytanie o to, jak teraz czuje się Milka, Maja odpowiada wprost: "A jak może się czuć porzucony pies? Jeszcze niedawno była w domu, a teraz znowu jest w przytulisku. Na dodatek w środku zimy, która jest najcięższym okresem dla zwierząt".
Milka nie rozumie co się stało, tęskni za swoim byłym opiekunem. Na początku cała się trzęsła i szukała swojego właściciela, nerwowo biegając po kojcu. Udało nam się zorganizować dla niej miejsce w środku, w cieple się trochę uspokoiła
- opowiada pracownica przytuliska "Reksio" w Bojanie.
Porzuconych psów jest więcej. Milka jest jedną z wielu
"Historia Milki jest bardzo przykra, ale trzeba pamiętać, że to tylko jedna wielu różnych smutnych historii naszych podopiecznych, którzy wciąż czekają na nowe domy pod naszą opieką. Aktualnie w przytulisku «Reksio» w Bojanie prowadzimy zbiórkę karmy specjalistycznej, która jest potrzebna naszym podopiecznym będącym w trakcie leczenia i na specjalnej diecie. Będziemy wdzięczni za wsparcie!" - mówi na koniec rozmowy Maja.
Dramat psiaka z pomorskiego przytuliska. Milka po pół roku straciła "nowy dom" [GALERIA]
