– Sopoccy uczniowie korzystają z bidonów, z zamontowanych w szkołach poidełek. Nie chcemy rezygnować z tych wypracowanych nawyków, ponownie zachęcać do plastiku - mówi Katarzyna Alesionek z sopockiego magistratu.
Butelkomaty, czyli automaty do skupu plastikowych butelek miały pojawić się w trzech szkołach: SP nr 8 i 9 oraz III Liceum Ogólnokształcącym. Ich realizacja miała być możliwa dzięki Budżetowi Obywatelskiemu, w ramach którego pomysł ten poparło ponad 1500 mieszkańców.
– Podkreślam, nie chcemy rezygnować z tego projektu, chcemy wyłącznie zmienić jego formę. Nakrętki są lepszym rozwiązaniem, bowiem często możemy je przekazać na cele charytatywne – dodaje Alesionek.
Na zmianę formy projektu nie zgadza się jeden z jego autorów - Wojciech Wężyk. Według sopocianina, ustawienie takich butelkomatów, to doskonała szansa na edukację młodzieży. – To mógł wspaniały początek projektu edukacyjnego, np. aplikacji rywalizacyjnej dla dzieciaków z całego Trójmiasta – mówi aktywista.
Wojciech Wężyk, jak podkreśla, czuje się oszukany. Zaznacza, że nie zamierza pozytywnie zaopiniować pomysłu urzędników.
– Propozycja prezydenta to zwykłe kuriozum. To kpina z Budżetu Obywatelskiego, można nawet użyć większych słów, to po prostu kpina z demokracji. Nie ma na to mojej zgody – konkluduje sopocianin.