– Borsuk zamieszkał u starszego małżeństwa w ogrodzie. Kopał nory i robił niemałe spustoszenie w ogrodzie – mówi Leonard Wawrzyniak z gdyńskiej Straży Miejskiej. – Inny borsuk przejął kocią budkę. Nie wpuszczał do niej kotów i do tego wyjadł całą kocią karmę. Starsza pani, która na co dzień doglądała budki, poprosiła nas o pomoc. Szybko uporaliśmy się z objedzonym borsukiem – dodaje Wawrzyniak.
Strażnicy apelują, by nie łapać borsuków na własną rękę. Najlepiej skontaktować się z ekopatrolem. Wówczas strażnicy za pomocą żywołapki schwytają zwierzę i bezpiecznie wywiozą go tam, gdzie będzie mu najlepiej, czyli do lasu.
– Borsuk wygląda na sympatycznego zwierzaka. To taki futrzaty, troszkę większy chomik. Ale musimy pamiętać, że borsuki mają ostre zęby i pazury – dodaje Leonard Wawrzyniak.
Ostatnimi czasy w mieście pojawiają się także żmije. Jedna z nich miała ponad pół metra długości.