- Funkielnówka ten telefon - mówi Pan Zygmunt, któremu dwa dni temu zawieźliśmy kolejne dary od mieszkańców Trójmiasta. - Ten mój poprzedni to była ruina. A dzięki temu sprzętowi czasem po prostu można z kimś pogadać - dodaje mężczyzna.
Od momentu opublikowania przez nas historii Pana Zygmunta, mężczyzna dostał masę pomocy. Zaczęło się od skromnych obiadów, niewielkich zakupów. Dziś, oprócz nowej, jak ją nazywa „komóry”, Pan Zygmunt zachwala... wojskowe śpiwory. - Ciepło w nich. Cudownie. Jeden chciałem dać na WOŚP, ale już za późno. Mam teraz tyle ubrań, tyle rzeczy. Bóg zapłać wszystkim - mówi mężczyzna.
Obecnie na rzecz Pana Zygmunta trwa jeszcze zbiórka. Jej celem jest pozyskanie środków, za które na okres około roku można byłoby wynająć niewielki pokój.
- Dorzucam się do zbiórki bo temu mężczyźnie potrzebny jest ciepły kąt. Nie mogę uwierzyć, ze w takich mrozach ktoś może mieszkać w namiocie. Pod mostem - dodaje jedna z kobiet, która wsparła zbiórkę.
Sam Pan Zygmunt nawet nie marzy o takim scenariuszu, ale podkreśla, że wyrwanie się spod wiaduktu - na pewno pomogłoby mu stanąć na nogi. - Ja jestem gotowy na zmiany. Oczywiście, nie opuszczę moich słodziaków z przytuliska, którymi się zajmuje. Chce dalej ich doglądać, dbać o nie. Ale też chce pójść do pracy. Stanąć na nogi - konkluduje mężczyzna.