- Dziki pojawiają się najczęściej w godzinach popołudniowych i nocnych. Przychodzą z przyległych kompleksów leśnych i ich celem przede wszystkim jest łatwe pożywienie. Na przykład niezabezpieczone śmietniki. Z szacunków wynika, że na tereny zurbanizowane w Gdyni wychodzi około 22 loch i około 140 warchlaków - mówi Małgorzata Omachel-Kwidzińska z gdyńskiego magistratu.
Dziki w mieście to zjawisko synantropizacji, czyli przenikania coraz większej ilości dzikiej zwierzyny na tereny zajęte przez ludzi. Niestety odstrzał jest obecnie jedynym sposobem na zmniejszenie liczby miejskich dzików.
- Do roku 2017 prowadziliśmy intensywny odłów i przesiedlanie dzików w odległe tereny, np. Bory Tucholskie. Z chwilą pojawienia się ASF (afrykańskiego pomoru świn - przyp. red.) i kategorycznego zakazu przesiedlania dzików, w szczególności odłowionych właśnie z terenów zurbanizowanych, pozostała tylko jedna metoda, czyli odstrzał redukcyjny. Innych sposobów nie ma - dodaje urzędniczka.
Odstrzał nie będzie polowaniem, nie będzie miał też określonego grafiku czy stałej lokalizacji. Władze Trójmiasta apelują do mieszkańców o niedokarmianie tych zwierząt oraz zamykanie na klucz wiat śmietnikowych.