Właściciel pojazdu ma określony czas na zajęcie się problemem. Jeśli przez pół roku nie zgłosi się po swój samochód, który wcześniej został odholowany przez strażników miejskich, pojazd przechodzi na własność gminy. Wszystkie samochody, które przechodzą na własność gminy, są to samochody wysłużone, są oddawane do stacji demontażu pojazdów, tam utylizowane, z czego miasto uzyskuje dochód
- tłumaczy Paulina Chełmińska z gdańskiego magistratu.
Do pierwszej połowy grudnia miasto zutylizowało niemal 120 takich aut, a liczba ta z roku na rok rośnie. Właściciel pojazdu nie dość że nie dostanie ani grosza, to często musi jeszcze dopłacić.
Dodatkowo musi się liczyć z takimi kosztami jak usunięcie pojazdu z drogi, co kosztuje od 125 zł do 650 zł, w zależności od samochodu o dopuszczalnej masie całkowitej. Ale także musi zapłacić za przechowywanie pojazdu na parkingu strzeżonym i tutaj kwota od 20 zł do 50 zł za dobę
- dodaje Paulina Chełmińska.
Co ciekawe, Gdynia i Sopot takiej formy "zarobku" nie posiadają. Przykładowo kurort, na podstawie specjalnie zawartej umowy, przekazuje wraki na prywatny parking. Jego właściciel nie wystawia miastu rachunku za przechowywanie takiego pojazdu, ale też otrzymuje pełny dochód z utylizacji samochodu.