- Jeżeli w danej gminie nie zróżnicowano odpowiednio stawek opłat, doprowadzi to do sytuacji, w której osoba samotna może ponosić takie same opłaty, co wieloosobowe gospodarstwo domowe. A możliwości wytwarzania przez nią odpadów są w sposób oczywisty dużo mniejszy. I taki stan rzeczy może prowadzić do niezgodności z prawem unijnym - mówi Łukasz Kosiedowski z biura RPO.
Rzecznik wystąpił do minister klimatu i środowiska o zmianę prawa. Tymczasem gdyńscy urzędnicy komentują - żaden sposób naliczania opłat nie jest sprawiedliwy.
- Ponieważ również liczenie od liczby osób w gospodarstwie domowym nie znaczy, że w gospodarstwach, gdzie mieszka tyle samo osób produkują tyle samo odpadów. Istotna grupa mieszkańców składa nieprawdziwe deklaracje. Wychodzimy z założenia, że w większym mieszkaniu zwykle mieszka więcej osób, osoby zamożniejsze, więc jest tam produkowane więcej odpadów - tłumaczy wiceprezydent Michał Guć.
Dopóki nie ma takiego obowiązku, władze Gdyni, Gdańska i Sopotu nie zamierzają zmieniać obowiązujących obecnie metod.