Wysokie loty na Placu Kuracyjnym w Sopocie. 33. edycja Tyczki na Molo za nami

– Można zobaczyć jak ci ludzie są pięknie zbudowani. Taki skok, wykonanie, to prawdziwa sztuka – mówiła mieszkanka Sopotu, która w sobotnie popołudnie specjalnie przyszła na molo, by podziwiać lekkoatletów.

Tegoroczna edycja Tyczki na Molo była wyjątkowa. Wszystko za sprawą koronawirusa, który pokrzyżował plany organizatorów. Od lat impreza odbywała się na przełomie maja i czerwca. W tym roku – zawodnicy musieli zmierzyć się z sierpniowym upałem.

– Nie wyobrażaliśmy sobie, by te kultowe zawody się nie odbyły. Cieszymy się więc, że mimo wszystko udało nam się spotkać – mówił dyrektor SKLA Sopot, Jerzy Smolarek. – To na pewno spore wyzwanie dla zawodników. Ponadto wielu z nich miało utrudnione treningi. Dla niektórych to jeden z pierwszych startów w tym sezonie – podkreślał Smolarek.

Gwiazdami 33. edycji "Tyczki na molo" byli: brązowy medalista mistrzostw świata Piotr Lisek oraz mistrz globu Paweł Wojciechowski. Ten pierwszy ukończył zawody z wynikiem 5.72, co jest jego najlepszym rezultatem w tym sezonie. Nieco gorzej wypadł Wojciechowski, który uzyskał wyłącznie 5.32.

– Kibicowaliśmy Liskowi. Nawet nasz syn był zachwycony. Naprawdę, skoki o tyczce to dyscyplina, która zachwyca. Takie zawody powinny odbywać się częściej – dodała mieszkanka Krakowa, która w Sopocie spędza właśnie swój urlop.

Publiczność zgromadzona w Sopocie była także świadkiem historycznego momentu. Wszystko za sprawą 15-letniego Michała Gawędy, który podczas sobotniej imprezy pobił ponad 40-letni rekord Polski młodzików.