"Na terenie posesji panował nieopisany bałagan i unosił się fetor odchodów. W prawie całym domu i w budynku gospodarczym stały klatki i prowizoryczne kojce ze skrzynkami, które miały pełnić rolę schronienia. W boksach, gdzie przebywały zwierzęta, były ślady pleśni. Część psów była pochowana w szufladach, pod meblami, a nawet w piekarniku"
- przekazał w środowym komunikacie inspektor Andrzej Hinz z gdańskiej straży miejskiej.
Wyjaśnił, że do interwencji strażników z Referatu Ekologicznego doszło we wtorek na terenie nieruchomości w dzielnicy Orunia-św. Wojciech-Lipce. Podkreślił, że dorosłe psy były bardzo zaniedbane, miały skołtunioną sierść i brodziły we własnych odchodach. "Niektóre psy miały zaropiałe oczy i kaszel kenelowy. Nie miały też dostępu do wody" - relacjonował.
Przekazał również, że młode szczeniaki jeszcze z zamkniętymi oczami były oddzielone od matek i nie były karmione. "Pomimo dramatycznych warunków, w jakich trzymane były zwierzęta, właściciele nie okazywali żadnej troski o ich dobrostan, a w swoim zachowaniu nie widzieli nic złego" - podał.
Polecany artykuł:
Mundurowi odebrali właścicielom 58 psów różnych ras: cavaliery, jamniki, shih-tzu, buldogi francuskie i yorki. Zwierzęta trafiły pod opiekę weterynarzy. W akcji poza strażnikami miejskimi uczestniczyli policjanci i pracownicy ze schroniska dla bezdomnych zwierząt "Promyk".
Sprawą zajmuje się gdańska policja. Oficer prasowa podinsp. Magdalena Ciska, w rozmowie z portalem Zawsze Pomorze poinformowała, że czynności są prowadzone w związku z podejrzeniem popełnienia przestępstwa znęcania się nad zwierzętami. Za to przestępstwo grozi do 3 lat pozbawienia wolności.
Jesteś świadkiem ciekawego zdarzenia w waszej okolicy? A może chcesz poinformować o trudnej sytuacji w Twoim mieście? Czekamy na zdjęcia, filmy i gorące newsy! Piszcie do nas na Facebooku lub na skrzynkę: [email protected].