We wtorek (10 sierpnia) na Długim Targu, przy Fontannie Neptuna, pojawiło się kilkaset osób. Wiele z nich przyniosło ze sobą flagi: Polski, Unii Europejskiej, a także Gdańska, KOD-u i tęczowe - symbolizujące środowiska LGBT. Niektórzy mieli ze sobą transparenty z logo TVN bądź z hasłami "TVP łże".
W trakcie protestu wielu przechodniów, w tym turystów wypoczywających w Gdańsku, spontanicznie dołączało do wydarzenia. Z przedproża Dworu Artusa przemawiali przedstawiciele różnych środowisk i instytucji, a także politycy, m.in. europosłanka Magdalena Adamowicz, zastępca prezydent Gdańska Monika Chabior, członkowie stowarzyszenia Wszystko dla Gdańska: Andrzej Stelmasiewicz (będący również radnym Miasta Gdańska) i Łukasz Świacki, a także członkowie stowarzyszenia Młodzi Demokraci, działacze Młodej Lewicy i stowarzyszenia Obywatele RP. W trakcie godzinnego spotkania wielokrotnie skandowano hasła: "Wolne media!" i "Wolne media - wspólna sprawa!".
Podczas wtorkowej manifestacji głos zabrała Monika Chabior, zastępca prezydent Gdańska ds. rozwoju społecznego i równego traktowania.
"Jest nas naprawdę dużo. Jest wiele ludzi, którzy chcą Polski europejskiej, demokratycznej, równościowej i wolnej. To, co jest niezwykle ważne to, że różnorodność to nasza demokratyczna codzienność. I tak samo w różnorodności bardzo ważna jest wolność słowa. Wolność słowa czasem boli, proszę państwa. Dobrze to wiemy, ale my musimy umieć praktykować wolność, wolność słowa i różnorodność, w której musimy się posuwać. Natomiast wolne media to również nasze oczekiwanie standardu demokratycznych mediów, niezależnych dziennikarzy, ludzi, którzy mogą dociekać, poszukiwać, którzy mogą nas czasem pokazywać palcami - ale to jest właśnie wolność. Chcemy mieć różnorodny przekaz. Tego oczekujemy"
Europosłanka Magdalena Adamowicz, wdowa po prezydencie Gdańska Pawle Adamowiczu, zaznaczała, że kwestią wolności mediów w Polsce interesuje się także Unia Europejska oraz kraje spoza Europy.
"Przyszliśmy tutaj dlatego, ponieważ media mają być wolne. Przyszliśmy tutaj, bo media mają służyć wyborcom a nie wybieranym. Wolne media mają kontrolować i punktować władzę, a nie obywateli. Dlatego jesteśmy dzisiaj tutaj - żeby bronić niezależności wolnych mediów od władzy i bronić prywatnej, niezależnej stacji telewizyjnej"
O co chodzi w "Lex TVN"?
Klub PiS złożył w Sejmie projekt nowelizacji ustawy o radiofonii i telewizji, która spowoduje, że stacja TVN straci możliwość działania w obecnej formie. Politycy PiS twierdzą, że powodem wprowadzenia ustawy jest zamiar uchronienia polskiego rynku medialnego przed możliwością przejęcia którejś ze stacji przez kapitał pochodzący z krajów niedemokratycznych. Dlatego też przygotowane przepisy mają zabraniać kupowania stacji radiowych i telewizyjnych przez podmioty spoza Europejskiego Obszaru Gospodarczego, do którego należą kraje Unii Europejskiej oraz Norwegia, Islandia i Liechtenstein.
W efekcie jednak i pierwszej kolejności przepisy te uderzą w stację TVN. Żadnej innej stacji przepisy te obecnie nie będą dotyczyć. Dlatego właśnie zaczęto określać tę ustawę mianem „lex TVN”.