„Klikasz w wirtualu i pomagasz w realu” – to hasło, które najlepiej tłumaczy działanie aplikacji Arrels. Bo jak się okazuje – by pomóc osobie wykluczonej – wystarczą dwa kliknięcia.
– Pierwsze z nich pozwoli pobrać darmową aplikację ze sklepu w smartfonie lub za pomocą kodu znajdującego się na plakacie. Drugie kliknięcie pomoże z kolei zgłosić lokalizację osoby potrzebującej pomocy. Informację o miejscu jej pobytu, płci, przybliżonym wieku czy posiadanym zwierzęciu natychmiast otrzymają wolontariusze Towarzystwa, którzy otoczą taką osobę opieką – mówi Dagmara Rybicka, rzecznik prasowy Towarzystwa Pomocy im. św. Brata Alberta Koło Gdańskie.
Pomysłodawcą i twórcą aplikacji Arrels jest Ferran Busquets z Barcelony, który pod egidą Fundacji Arrels niesie pomoc osobom mieszkającym na hiszpańskich ulicach. – To człowiek o złotym sercu. Jesteśmy szczęśliwi, że dziś, jego pomysł możemy także wdrożyć w życie na ulicach Gdańska. Docelowo chcemy, by aplikacja była dostępna w całej Polsce – tłumaczy Dagmara Rybicka.
Aplikacja działa w dwóch systemach operacyjnych - iOS oraz Android. Jest darmowa i niezwykle prosta w obsłudze. – Warto też dodać, że każdy użytkownik, zgłaszający osobę bezdomną, pozostaje anonimowy. Nasza pomoc kończy się na jednym prostym kliknięciu. Reszta leży w gestii naszych streetworkerów – mówi Rybicka.
Obecnie w Gdańsku jest około 1000 osób bezdomnych, a około 15-20 proc. przebywa na ulicy. To właśnie dla nich, zbliżający się okres jesienno-zimowy będzie sporym wyzwaniem.
– To szczególnie ważne, aby nieść taką pomoc, zwłaszcza w dobie pandemii – mówi Alina Skorb-Gała, kierownik Wydziału ESG w Energa SA. – Wierzę, że wspierając działania Towarzystwa Pomocy im. Św. Brata Alberta, najpierw w Gdańsku, a w przyszłości także w innym miastach, możemy przyłączyć się do poprawy sytuacji osób bezdomnych i zagrożonych bezdomnością – dodaje Skrob-Gała.
Bezdomność jest niezwykle złożonym procesem. Czasami wystarczy jeden, mały błąd, który w następstwie uruchamia lawinę problemów. – My dzięki tej aplikacji, pomocy wielu ludzi możemy to zatrzymać – konkluduje rzeczniczka Towarzystwa Pomocy im. św. Brata Alberta w Gdańsku.