Wakacje kredytowe, które zostały wprowadzone latem 2022 roku miały być wytchnieniem dla milionów Polaków, którzy spłacają hipotekę w tym trudnym, popandemicznym okresie. Rządowe wakacje kredytowe dają możliwość zawieszenia płatności czterech rat w 2022 roku i kolejnych czterech w 2023 roku. Banki w tym czasie nie mogą pobierać żadnych opłat ani odsetek za skorzystanie z tego przywileju. Brzmi atrakcyjnie i wydawało się, że wszyscy kredytobiorcy na tym skorzystają.
Tylko połowa Polaków skorzystała z „wakacji”
Z najnowszych danych, opublikowanych przez Kancelarię Premiera, wynika, że na koniec grudnia 2022 r. wakacjami kredytowymi objętych zostało 1,05 mln kredytów mieszkaniowych o wartości 262,5 mld zł.
Uprawnionych do skorzystania z programu jest około 1,97 mln umów (kredyty mieszkaniowe spłacają zwykle dwie osoby, więc potencjalnych beneficjentów jest 3,4 mln). Na koniec grudnia z możliwości zawieszenia rat skorzystało 53,3 proc. uprawnionych.
Boją się konsekwencji
Dużo, ale jednak sporo osób nie zdecydowało się wziąć wakacji kredytowych. Dlaczego? Głównie z obawy przed utratą zdolni kredytowej w przyszłości. Klienci nie byli pewni, czy skorzystanie z „wakacji” i odnotowanie tego w danych Biura Informacji Kredytowej, nie zaszkodzi im w razie chęci zaciągnięcia kolejnego kredytu.
Jak zaznaczają eksperci, adnotacja w systemie BIK nie wpływa automatycznie negatywnie na ocenę punktową. Na nią wpływają inne czynniki, tj. zdolność kredytowa. Wakacje kredytowe nie będą więc źródłem negatywnej decyzji.