Do zaskakującego zdarzenia doszło w miniony weekend w Gdyni. Karetka została alarmowo wezwana do pacjenta z zatrzymaniem krążenia.
Nasi ratownicy, używając sygnałów świetlnych i dźwiękowych, dotarli na miejsce najszybciej jak to możliwe, aby uratować życie. Zostawili karetkę przed budynkiem z włączonymi sygnałami świetlnymi i natychmiast udali się do pacjenta.
- komentują ratownicy na Facebooku.
Jak dodają, po przyjeździe na miejsce zastawili samochód, który stał na zakazie zatrzymywania.
Polecany artykuł:
Po powrocie do karetki, ratownicy znaleźli widoczna na zdjęciu "laurkę" z uwagami dotyczącymi miejsca zaparkowania pojazdu.
"Nie było innego miejsca parkowania???" - czytamy na kartce.
Absurd tej sytuacji jest nie do opisania. Naszym priorytetem jest ratowanie życia. Prosimy o zrozumienie i wsparcie w takich sytuacjach. Każda sekunda jest na wagę złota, a nasze działania mogą decydować o czyimś życiu.
- dodają ratownicy.
Komentarz pod zamieszone w sieci postem nie pozostawiały suchej nitki na twórcy "laurki"
Dwa lata temu, mając dyżur we Władysławowie, pojechałem do 19letniego chłopaka, wyciągniętego na brzeg morza, przez ratownika wopr. Podjechałem najbliżej plaży i dalej z całym sprzętem z buta. Po powrocie dostałem opierdol od Pana, który nie mógł przejechać wózkiem z parawanami. Powiedziałem mu, że przed chwilą zmarł tu chłopak 19lat, to usłyszałem "no i co z tego?".
Głupich nie sieją. Nie zrozumieją póki sami nie bedą potrzebowali pomocy.
To co jest ważniejsze? Zostawić auto na kogutach i biec ratować życie czy szukać parkingu? Jak autor karteczki będzie pomocy potrzebował to mu powiecie: "nie mogliśmy wcześniej, szukaliśmy parkingu, przykro nam, że nie zdążyliśmy na pani/a zawał".