Rośnie liczba dzieci, które nie są zaszczepione według kalendarza szczepień. Główny Inspektor Sanitarny chce walczyć z rodzicami, którzy omijają szczepienia.
Do tej pory skupiano się na kartach szczepień i odmowach. To zaburzało obraz faktycznego stanu rzeczy, czyli ile dokładnie dzieci nie jest szczepionych. Teraz do bazy trafia PESEL i adres osoby uchylającej się od obowiązku. To pozwoli nam nie tyko lepiej monitorować sytuację, lecz także interweniować
– mówi Paweł Grzesiowski, główny inspektor sanitarny na łamach Dziennika Gazety Prawnej.
Najpierw edukacja, potem kara
Paweł Grzesiowski mówi wprost o tym, jak ważna jest edukacja rodziców o konsekwencjach niezaszczepienia dziecka. Przytaczając przykład z Elbląga, gdzie powiatowa stacja sanitarno-epidemiologiczna wysyła listy przypominające o konieczności wykonania szczepienia i tłumaczące znaczenie profilaktyki do rodziców wszystkich niezaszczepionych dzieci.
Polecany artykuł:
50 proc. zareagowało pozytywnie, czyli zgłosiło się z dzieckiem do przychodni
– mówi.
Z analiz GIS wynika, że kary się nie sprawdzają. Jak się okazuje, tylko 5 proc. rodziców pod ich wpływem decyduje się zmienić zdanie.
System karania jest zbyt skomplikowany, a przez to długotrwały, bo od trybu administracyjnego przysługuje odwołanie. W rezultacie od decyzji o nałożeniu kary do momentu jej ściągnięcia może upłynąć nawet kilka lat. W tym czasie nieraz dochodzi do sytuacji, że dziecko osiąga pełnoletność i nie można go już w żaden sposób przymusić do szczepienia. Dlatego chcemy, by mandaty mogły być nakładane bezpośrednio przez sanepid. Wówczas kara będzie bardziej odczuwalna, a przez to bardziej odstraszająca
– tłumaczy zmiany Paweł Grzesiowski.