Grobowiec rodziny Gralathów w Sulminie. Tajemnicze miejsce na Kaszubach
Interesuję się tym grobowcem od dawna. Odkryłem go, pisząc pracę licencjacką o masonerii, a rodzina Gralathów była związana ruchem wolnomularskim. Kilka lat później wspomniałem grobowiec w swoim debiucie literackim (Szymon Grot "JO" - folkowy kryminał z elementami horroru, można znaleźć w większości księgarni). Minęło trochę czasu i pisząc scenariusz do teledysku przyjaciela (MeHow Front "Więcej wiary") ponownie wróciłem do tego miejsca. A teraz znów o nim piszę!
Dlaczego? Powodów jest wiele. Po pierwsze - sam klimat tego miejsca niesamowicie działa na wyobraźnię. Opuszczonych cmentarzy na Kaszubach jest mnóstwo - można się na nie natknąć w lasach, na odludziach, a np. w Przyjaźni (gm. Żukowo) nawet wchodząc na łąkę przy głównej drodze można znaleźć zarośnięte groby. Nie kojarzę jednak drugiego opuszczonego cmentarza z ogromnym grobowcem.
W dodatku ta nekropolia nie jest "zamieszkana" przez przypadkowych ewangelików, których potomkowie po wojnie zniknęli z tych ziem. Rodzina Gralathów jest bowiem szczególna.
Polecany artykuł:
Rodzina Gralathów. Kto jest pochowany w grobowcu w Sulminie pod Gdańskiem?
Najznamienitszym przedstawicielem rodu Gralathów był Daniel Gralath Starszy - naukowiec i burmistrz Gdańska. Jako naukowiec Daniel Gralath napisał kilkutomową Geschichte der Elektricität. Jego największym osiągnięciem jako burmistrza jest Wielka Aleja, która połączyła Wrzeszcz z Gdańskiem. Z tej trasy Gdańszczanie korzystają do dziś.
Synem Daniela Gralatha Starszego był... Daniel Gralath Młodszy - gdański uczony, rektor Gimnazjum Akademickiego i słynny mason.
Co ciekawe, w grobowcu nie pochowano żadnego z nich. Złożono tam natomiast ciała członków ich rodziny:
- Karola Fryderyka Gralatha – chrześniak ostatniego elekcyjnego króla Rzeczypospolitej Stanisława Augusta Poniatowskiego, (zm. 1818),
- Jamesa Balfoura (zm. 1849),
- Georga Friedricha Gralatha (zm. 1853),
- Emilii Julii Gralath (zm. 1863),
- Stanislausa Carla Gralatha (zm. 1864),
- Ernestyny Amalii Foller (zm. 1867)
- Marii Maquet (zm. 1907).
Pochowani byli spokrewnieni z rodziną Conradich, której znamienity przedstawiciel, Karol Fryderyk Conradi, był fundatorem szkoły Conradinium.
Mroczna tajemnica grobowca Gralathów w Sulminie
Z grobowcem w Sulminie związana jest pewna mroczna historia. Jeszcze kilka lat temu po zaczepieniu starszych mieszkańców wsi, mogłem usłyszeć: "Wstyd. Tu nie ma o czym opowiadać". Gdy się ich jednak trochę "pomęczyło", to opowiadali przerażającą historię tego miejsca. Teraz, gdy próbuję kogoś podpytać, to widzę tylko zdezorientowanie malujące się na twarzy. "Jesteśmy tu nowi" - mówi każdy.
Bo rzeczywiście jest tak, że w Sulminie jest dzisiaj pewnie więcej koni niż ludzi - wszędzie są stadniny i szkółki jeździeckie, a ogromną część mieszkańców stanowią rodziny, które sprowadziły się tu z Gdańska lub z dalszych zakątków Polski.
Wiedzą oni, że we wsi stoi grobowiec, ale nie wiedzą, że zanim się tu sprowadzili, a mauzoleum zostało odremontowane, można było natknąć się w tamtej okolicy na kawałki roztrzaskanych trumien i ludzkie szczątki.
Jak to możliwe? Po wojnie grobowiec i groby były plądrowane przez hieny cmentarne. Ludzie sądzili, że Gralathowie zostali pochowani z ogromną fortuną, co oczywiście było bzdurą. To jednak nie najgorsze, co wydarzyło się w tym miejscu.
Najokropniejszych rzeczy dokonali tu niestety żołnierze Sił Zbrojnych Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej w latach 50. O sprawie kilka lat temu opowiedziała ówczesna sołtys Lidia Cendrowska. Jej wypowiedź można znaleźć na kfp.pl.
Żołnierze urządzili sobie zabawę. Wyciągnęli szczątki, przywiązali do drzew i strzelali do nich z karabinów. Zapewne chcieli się zemścić na tych "złych Niemcach". Nieważne, że pochowane tam osoby zmarły na długo przed obiema wojnami światowymi, a wśród zmarłych znajdował się nawet chrześniak polskiego króla.
O tych mrocznych czasach opowiadał nam ojciec. Też był sołtysem w Sulminie. Po raz pierwszy usłyszałam o tych okropieństwach będąc jeszcze dzieckiem. Pamiętam jak tata wspominał o telefonogramie z gminy. Lokalne władze nalegały, by natychmiast ruszył do lasu i zrobił tam porządek. Widok był porażający. W zaroślach poniewierały się szczątki ludzkie i fragmenty trumien. Sprofanowane zwłoki Gralathów i ich krewnych, poprzywiązywane do drzew i podziurawione kulami z broni maszynowej, budziły zgrozę
- mówiła cytowana przez Kosycarz Foto Press Cendrowska.
To jednak wciąż nie wszystko, bo w latach 80. podobną zabawę próbowali sobie urządzić w tym miejscu funkcjonariusze ZOMO. Ci na koniec dodatkowo podpalili grobowiec.
Grobowiec rodziny Gralathów został odrestaurowany
Grobowiec Gralathów odrestaurowano w 2012 roku za sprawą takich osób, jak wspomniana wcześniej ówczesna sołtys Lidia Cendrowska, prezes lokalnej OSP Roman Węsierski, Dariusz Szczeciński i Paweł Regliński.
W sumie wydano na ten cel ponad 100 tys. złotych. Dziś mauzoleum nie jest już gruzowiskiem, ale widać, że znów przydałaby się temu miejscu renowacja.
Tak wygląda grobowiec Gralathów w Sulminie dziś [GALERIA]
