Bezprawie, pryszcze na twarzy i grzybica płuc. To argumenty, jakie stosują klienci, którzy zdecydowali się na zakupy bez maseczki. Jak podkreślają kasjerzy – takich osób w ciągu dnia przychodzi nawet kilkanaście. – Mówią do nas, że mamy się zamknąć i że same mamy sobie ubrać ten kaganiec na twarz – tłumaczy ekspedientka.
Tymczasem kasjerzy podkreślają, że praca w maseczce przez osiem godzin jest niezwykle trudna.
– Jest duszno, ciężko się oddycha. Często faktycznie po ośmiu godzinach w jednej maseczce mogą pojawić się na twarzy jakieś wypryski – tłumaczy pracownik osiedlowego sklepu. – Na przyłbice nie możemy sobie pozwolić, bo ograniczałaby nam nasze ruchy. Zostaje tylko maseczka – dodaje.
Przypomnijmy - za brak maseczki grozi 500 zł mandatu.