Choć dziś przechodząc obok sklepu "Kaszubianka" widzimy parę Kaszubów (lalek) siedzących przed sklepem z pamiątkami, to dla wielu mieszkańców powiatu puckiego to miejsce o ogromnej wartości i historii. Sklep zaczął swoją działalność jeszcze w 1899 roku i po dziś dzień znajdziemy tam ogrom pamiątek kaszubskich, zabawek, lokalnych produktów. W 2025 roku sklep będzie obchodził 126-lecie istnienia. Jak wyglądały jego początki? Opowiedział nam o nich Mateusz Redlin, syn aktualnej właścicielki sklepu, Pani Emilii Redlin. Mateusz chciałby w przyszłości zająć się lokalnym biznesem i będzie tym samym 6 pokoleniem, które tworzy jego historię w Pucku.
Wszystko zaczęło się od... drogerii!
Za oficjalną datę otwarcia sklepu uważa się 1 kwietnia 1899 rok. Biznes w Pucku, czyli pierwszą polską drogerię otworzył na Starym Rynku Bazyli Adolph, a w zasadzie Adam Bazyli. Jak wspomina jego prapraprawnuk Mateusz, imię Adam było zbyt popularne. Bazyli zdecydowanie bardziej sie wyróżniało, więc częściej korzystał tego właśnie imienia.
Puck był wtedy miastem niemieckim, a więc otwarcie polskiej drogerii było dla Pucczan ważnym wydarzeniem. Budynek pochodzi z 1840. W oknie na strychu są dwie literki "HH" oznaczające pierwszego, niemieckiego właściciela.
- wspomina Mateusz.
Do drogerii wchodziło się przez drzwi, gdzie teraz znajduje się okno (jest tam wejście do salonu Orange). Z początków drogerii niewiele się niestety zachowało, w latach 20. po pierwszej wojnie pojawia się więcej informacji na ten temat. W drogerii sprzedawano głównie naturalnie tworzone leki na podstawie receptur zapisywanych ręcznie w notesach. Można było dostać również dobrze znany mieszkańcom Pucka proszek do zębów czy puder do dzieci – tego typu rzeczy sprzedawano w specjalnych torebkach.

i

i
Bazyli zajął się też sklepem kolonialnym czy rozlewnią napojów gazowanych i lemoniady, na ulicy MDL 1 w Pucku. W 1920 roku przed drogerią sklepu stanął dystrybutor paliwa. W rodzinie pojawił się także pierwszy samochód w Pucku - Ford AA. Wszystko ze względu na transport produktów do innych miast, w których biznesmen również działał.

i
Drogeria działała 40 lat do 1939 roku, do wybuchu drugiej wojny
Praprababcia Mateusza, Pani Bolesława (po mężu Bielińska) przejęła sklep po 1938 roku. „Bola”, bo tak mówili na nią przyjaciele, cały czas zarządzała drogerią nawet po wybuchu 2 wojny, choć była pewna przerwa.
W 1944 roku jej mąż Michał, który zajmował się farmacją i był uważany za lekarza, sprowadzał leki do puckiej drogerii. Te były oznakowane po rosyjsku. W zawiązku z trwającym konfliktem niemiecko-rosyjskim za tego typu „paczki” można było otrzymać nawet karę śmierci.
"Rodzina Bielińskich została oskarżona za pomoc partyzantom i skazana karę śmierci. Tej jednak udało się uniknąć Bolesławie i jej mężowi. Za „Bolę” wpłacono kaucję podobno przez Niemca, który znał prawdę o niej i pomógł się jej wydostać" - wspomina praprawnuk Mateusz.
Wracała pieszo zimą z wejherowskiego więzienia do Pucka, ponieważ nie miał kto po nią przyjechać. Do końca wojny drogeria nie została otwarta.

i
Zmiany w drogerii w Pucku. Ten sklep pamięta wielu żyjących mieszkańców
W połowie lat 50. rodzina Bielińskich ponownie otworzyła sklep w Pucku. Drogeria funkcjonowała jak przed laty, choć asortyment powoli się wypalał. Zaczęto go zatem zmieniać. "Bola" również jako pierwsza użyła nazwy "Kaszubianka drogeria”.
Lata 60. i 70. to właśnie zmiana asortymentu. Drogeria stała się miejscem bardziej turystycznym.
"Było takie powiedzenie, że jak chcesz coś kupić, idź do "Bielińskich”. Miski, talerze, lampy, barwniki czy trutki na szczury. W sklepie można było dostać wszystko" - dodaje Mateusz Redlin.
Jak wspomina w rozmowie z nami Pani Zosia, Janina i Ewa sklep miał rzeczywiście spory asortyment.
"Moja mama zawsze tam kupowała sznurek do wędzenia mięsa czy wybielacz do firanek, sól do konserwacji szynki i farbę do ubrań. Tam było naprawdę wszystko" - wspomina Ewa, mieszkanka powiatu puckiego.
"Kupowałam tam najczęściej farby do ubrań, proszki i płyny – to była, z tego co pamiętam, jedyna drogeria w mieście" - dodaje Zofia.
"To jest bardzo ciekawy sklep. O czym się nie pomyślało, to było u „Bielińskiej”. Drzwi do tego sklep nie były nigdy zamykane, tylko otwarte na oścież. Wszyscy w Pucku widzą, gdzie znajduje się to miejsce" - podsumowuje Janina.
Bolesława pracowała w sklepie aż do śmierci, odeszła latach 80. Później interesem zajęła się jej córka, Ezechiela, a następnie jej syn - Ryszard Irzykowski, dziadek Mateusza. Sklep zmienił asortyment z drogerii na pamiątki. Od 2021 znajduje się w rękach Emilii Irzykowskej - Redlin (córki Ryszarda), która jest już piątym pokoleniem prowadzącym rodzinny interes i podtrzymującym tradycje po przodkach.
"Kiedy wchodzimy do sklepu nawet dziś, czujemy ten klimat dawnych lat. Sklep po dziś dzień ma się dobrze i cieszy się sporą popularnością" - podsumowuje najmłodszy z pokolenia.
