Przepłynął wpław Kanał La Manche. Teraz zmierzy się z potworem z Loch Ness

- Gdy byłem w Dover, przestraszyłem się foki. Nie wiem więc co będzie w Loch Ness. Jak zareaguje, gdy płynąc zahaczę o jakiś konar. Przecież to może być ten potwór - żartuje Biankowski, który już rozpoczął treningi do swojego wyzwania.

Pływak swoje treningi musi pogodzić z pracą i potrzebną bardzo regeneracją. - Trenuje w Rumii pod okiem prawdziwych specjalistów. Przygotowali mnie do La Manche; wierzę więc, że razem zdobędziemy to Loch Ness - mówi gdynianin.

Wyprawa do Szkocji to także szereg przygotowań technicznych. - Musimy przemyśleć wiele spraw. Między innymi kwestia jedzenia. Płynąc piętnaście godzin potrzebuje tego. Podejmując się takiego wyzwania, nie można dotknąć płynącej obok ciebie łodzi. Gdy płynąłem kanałem La Manche, mój suport z łodzi podawał mi jedzenie na specjalnym kiju. Posiłki były też w specjalnych bidonach - tłumaczy Biankowski.

Jeśli Biankowski wyjdzie zwycięsko z pojedynku z potworem z LochNess - w październiku pojawi się w Nowym Jorku. Tam wskoczy do wody, by wziąć udział w maratonie  „20 mostów” wokół słynnej wyspy Manhattan.

- Maraton ten zaliczany jest do World's Top 100 Island Swims oraz wchodzi w skład potrójnej Korony Pływania, wraz z Kanałem La Manche oraz Kanałem Catalina - tłumaczy pływak.

Długość maratonu, do którego przymierza się Biankowski, to 49.5 km. Na trasie znajdują się trzy główne rzeki - East River z Mostem Brooklińskim w okolicy dzielnic Brooklyn i Queens, rzeka Harlem pomiędzy Manhattanem a Bronxem oraz potężna rzeka Hudson, oddzielającą Manhattan od stanu New Jersey z widokiem na Washington Bridge.

Biankowski od 10 lat jest ambasadorem Fundacji Ronalda McDonalda. Sportowe wyzwania to kolejna okazja do zebrania środków na rzecz rodziców ciężko chorych dzieci.

- Mojemu wyzwaniu w kanale La Manche towarzyszyła specjalna zbiórka. Udało się wówczas zebrać ponad 21 tys. zł. Wierzę, że teraz podwoimy tę kwotę - konkluduje gdynianin.