Trudnił się dawnym fachem i z najwyższą kulturą rozmawiał z klientami. W tym zakładzie panowała niezwykła atmosfera: wymierające rzemiosło, a wewnątrz, jakby na przekór: półki pełne zleceń. Charakterystyczny zapach szewskiego kleju i aparycja szewca, dzięki której to miejsce przez lata świetnie prosperowało. Rozmowy w tym zakładzie były jak cofnięcie się w epoce - to profesjonalna obsługa, rozpoczynana od "w czym mogę służyć" - polskiego zwrotu, który tak często jest zapominany. Jednocześnie praca, która była włożona w naprawę obuwia to trend, który jest współcześnie najbardziej w modzie - zero waste i ograniczenie konsumpcjonizmu - to przyświecało też Panu Henrykowi, który powtarzał: napraw, nie wyrzucaj.
"Czy doktor, czy profesor – każdy klient traktowany jest jak trzeba" mawiał.
To szczególne podejście do klienta zaowocowało ogromnym sukcesem zakładu szewskiego i ogromnym szacunkiem, jakim Pan Henryk cieszył się wśród mieszkańców. Solidność, terminowość, naprawa zgodnie z życzeniem klienta i korzystna cena – z tego był znany.
Cieszył się lojalnością klientów i ich ogromnym zaufaniem. Był znany, popularny i bardzo lubiany. Wpisał się na stałe w historię naszego miasta, jako wybitny rzemieślnik i dobry człowiek. Mottem jego zakładu, który od wielu lat prowadził już wspólnie z synem, było: „Napraw, nie wyrzucaj” – bo na sercu leżały mu mądre decyzje zakupowe, troska o zrównoważony rozwój i środowisko naturalne.
Panie Henryku, będzie nam Pana bardzo brakować.
- czytamy na stronie urzędu miasta w Gdyni, gdynia.pl.
Henryk Daduń urodził się w 2 września 1938 roku. Od 1979 roku prowadził zakład szewski przy ul. Abrahama 23 w Gdyni. Był wspaniałym człowiekiem o wielkim sercu i wybitnym specjalistą w swojej dziedzinie. Naprawiał obuwie wielu pokoleniom gdynianek i gdynian – zarówno w czasach, gdy upolowanie pary nowych butów graniczyło z cudem, jak i współcześnie.