Maria na czerwiec ma zaplanowany ślub. Ten rok miał być dla niej wyjątkowy.
- To była nasza wymarzona data. Chcemy mieć dzieci. A dziś mogę marzyć wyłącznie o tym, by znów móc spokojnie spacerować. By móc uściskać moich bliskich - zaznacza Ukrainka.
Maria od sześciu dni nie ma kontaktu ze swoimi bliskimi w Mariupolu. - Tam są moi dziadkowie. Nie wiem co z nimi - dodaje mieszkanka okolic Kijowa.
Trudną sytuację w Mariupolu potwierdza także Elena, która się tam urodziła. Dziś mieszka w Izraelu, ale jej bliscy, nadal zostali w Ukrainie. - W Mariupolu nie ma prądu, wody. Kończą się też zapasy żywności. To miasto jest bliskie katastrofie humanitarnej - zaznacza Elena.
Ukraiński rząd potwierdza otwarcie siedmiu korytarzy humanitarnych. Mieszkańcy Mariupola mogą udać się do Zaporoża, mieszkańcy Sum - do Połtawy.
Ponadto, jak mówi ukraińska wicepremier Iryna Wereszczuk, Kijów domaga się od Rosjan stworzenia dwóch zielonych korytarzy dla ekip remontowych - do czarnobylskiej elektrowni, która od wczoraj po uszkodzeniu sieci energetycznej jest pozbawiona zasilania, a także do zniszczonej magistrali gazowej między Donieckiem a Mariupolem.
- Nie wierzę w te korytarze humanitarne. W sobotę też je otworzyli, a zaczęli strzelać do ludzi. Ale modlę się, by tym ludziom udało się wydostać - konkluduje Elena.