Ratownik wodny

i

Autor: pixabay.com

wakacje

Kontrowersje wokół ratowników we Władysławowie. "Nawet nie weszli do wody"

2023-09-05 7:36

Nie milkną echa po dramatycznych scenach akie rozegrały się w plaży we Władysławowie w połowie sierpnia. Pod okiem opiekunów i ratowników, topiło się czworo dzieci. Ratownicy mieli w ogóle nie udzielić im pomocy. Okazuje się, że w tym roku ratowników WOPR zastąpiono prywatnym podmiotem, który wygrał przetarg.

Choć w kalendarzu już wrzesień wciąż głośno jest na temat sierpniowej akcji z udziałem ratowników we Władysławowie. Do zdarzenia doszło pod koniec sierpnia. Czworo dzieci zaczęło się topić, mimo obecności na plaży opiekunów i ratowników. Sprawę nagłośnili reporterzy „Uwagi!” TVN.

Najgorsze jest to, że reakcja ratownika była… żadna. Ci ratownicy nic nie robili, nawet nie weszli do wody. To ja zdążyłem dobiec do linii brzegowej i wskoczyć do wody, a ratownicy … na pewno nie byli w wodzie

- opowiada Rafał Nakonieczny cytowany przez TVN. 

- Zareagowaliśmy maksymalnie szybko. My się zorientowaliśmy, że brakuje dziecka, poszedłem szukać – stwierdza ratownik, który pracował w czasie kiedy tonęły dzieci.

Do sprawy odniósł się Jarosław Radtke, prezes WOPR w województwie pomorskim.

Znam to kąpielisko bardzo dobrze. Taka sytuacja nie powinna się wydarzyć. Pierwszym błędem, jaki został popełniony, to to, że nie było komunikacji między ratownikami, a grupą kolonijną. Przed wejściem do wody powinien być krótki instruktarz polegający na tym, że jak słychać jeden gwizdek, to trzeba patrzeć na ratownika, jak są dwa gwizdki, to trzeba wyjść z wody - skomentował. 

Jak podaje TVN, dwóje dzieci, które topiły się tego dnia, jedynie mocno się wystraszyło, jedno zachłysnęło wodą i po kilkudniowym pobycie w szpitalu wróciło do zdrowia. W najgorszej sytuacji jest dziewczynka z domu dziecka. Lekarze oceniają, że jej stan jest ciężki. 

Zdaniem posła Grzegorza Brauna do sytuacji doszło głównie z powodu narodowości ratowników.

Jak się okazało, w tym roku po raz pierwszy ratowników Wodnego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego zastąpiono prywatnym podmiotem, który wygrał przetarg. 

Ta firma wygrała też przetarg na pływalni, w ośrodku przygotowań olimpijskich. Gdzie wcześniej jako WOPR pracowaliśmy 21 lat. Wygrała 1 zł na godzinie – mówi Jarosław Radtke, prezes WOPR w województwie pomorskim. I dodaje: - Oni z nami nie nawiązali żadnego kontaktu. Sam osobiście podjechałem i rozmawiałem z nimi. Widziałem w nich zagubienie. Patrzyli na mnie i sami się zastanawiali, co oni tu robią. Zadawałem im pytania, na przykład, dlaczego nie mają tablicy, dlaczego coś nie zostało wpisane, a oni nawet nie wiedzieli, co na tych tablicach meteo wpisać. Pytałem, na którym kanale pracują, rozmawiają, a oni odpowiedzieli, że nie mają radia. Komunikowali się telefonami, używając aplikacji WhatsApp.. 

Jak podkreślał, widać było nieporadność pracujących jako ratownicy Ukraińców. Zaznaczył, że nie mają oni dobrego przygotowania. Głos w sprawie zabrał także burmistrz Władysławowa. 

Czy były jakieś nieprawidłowości, to nie będziemy rozstrzygać, ani pani redaktor, ani ja. Od tego są w Polsce odpowiednie instytucje, które mają uprawnienia i dostęp do wiedzy. To one muszą odpowiedzieć na pytanie, czy jakaś nieprawidłowość się odbyła, bo tego dzisiaj nie wiemy

– stwierdza Roman Kużel.

Wrześniowa odsłona Terenowej Masakry w Myślęcinku