Obecnie na całym świecie obserwujemy wzrost temperatur powietrza. Kilkadziesiąt lat temu średnia temperatura w Polsce wynosiła 8 stopni Celsjusza, teraz to już 8,5, a nawet 9. Klimatolodzy widzą to na podstawie danych, a Polacy odczuwają m.in. podczas sezonów letnich, w których coraz częściej występują upalne dni z temperaturą osiągającą ponad 30 stopni.
Zmiany klimatu postępują zbyt szybko
W 2015 roku na szczycie klimatycznym w Paryżu jednym z postulatów, który wybrzmiał bardzo wyraźnie, było to, aby średnia temperatura globalna nie wzrosła o dwa stopnie, a najlepiej uczynić wszystko, aby wzrost ten nie przekroczył 1,5 stopnia. Obecnie możemy się tylko domyślać, co się stanie, jeśli przekroczymy próg dwóch stopni.
Po pierwsze w Polsce mamy dużą zmienność pogody. Nad naszym obszarem przemieszczają się niże powstałe nad Atlantykiem Północnym. Przynoszą ze sobą opady oraz silne wiatry, a po nich następuje okres uspokojenia, czyli bardziej wyżowej pogody. Ta huśtawka pogodowa stanowi cechę charakterystyczną naszego kraju.
Polecany artykuł:
Drugim czynnikiem, który wpływa na te zmiany, jest właśnie współczesna zmiana klimatu polegająca na wzroście średnich temperatur i rzadszego występowania temperatur poniżej zera oraz opadów śniegu. Według prognoz nasz klimat będzie ewoluował w stronę klimatu podzwrotnikowego z dwoma porami roku - ciepłą i suchą oraz chłodną i wilgotną. Obecnie rozregulowany gazami cieplarnianymi system klimatyczny powoduje powolne przesuwanie się stref klimatycznych, tę zmianę będziemy mogli zaobserwować za kilkadziesiąt lat
- opowiada dr Mirosława Malinowska, prodziekan ds. studenckich Wydziału Oceanografii i Geografii UG.
Klimatolog z UG napisała wiele artykułów zbierających dane ze stacji meteorologicznych w całej Polsce oraz prowadzi interdyscyplinarne studia podyplomowe “Mitygacja i adaptacja do zmiany klimatu”, w które zaangażowani są naukowcy z UG, Politechniki Gdańskiej i Gdańskiego Uniwersytetu Medycznego.
Polska bez opadów
Średnio w Polsce około 25% wszystkich opadów to opady śniegu, jednak w tej chwili jest ich znacznie mniej, przez co rzadziej mamy białe święta Bożego Narodzenia. Wynika to też z przesunięcia początku zimy, w grudniu obserwujemy temperatury bardziej charakterystyczne dla jesieni, czy przedzimia. Natomiast ta najmroźniejsza pora roku przychodzi dopiero w styczniu, a skończyć może się nawet w marcu, czy kwietniu, przez co zdarzają się lata, gdy mamy białą Wielkanoc.
W tak rozregulowanym systemie czekają nas kataklizmy, migracje oraz brak dostępu do wody. Żeby nasza cywilizacja dalej mogła funkcjonować przy takich warunkach, technologia musiałaby się na tyle rozwinąć, aby produkcja wody i żywności była w mniejszym stopniu zależna od pogody.
Teraz mamy pretensje do Bangladeszu, czy Filipin, że one emitują duże ilości gazów cieplarnianych i nie chcą ich ograniczać. Jednak Europa i Ameryka mają wystarczające środki, aby przejść na odnawialne źródła energii, a one jeszcze nie. Problem polega przede wszystkim na tym, że trzeba wdrożyć te rozwiązania jednocześnie zachowując przyzwoity poziom życia ludziom. Tutaj potrzebne są mądre decyzje i wsparcie dla państw mniej rozwiniętych - ocenia Mirosława Malinowska w wywiadzie opublikowanym przez Uniwersytet Gdański.