Pomorze reprezentowali m.in. marszałek województwa pomorskiego Mieczysław Struk oraz prezydenci Gdańska i Sopotu.
Zostanie tylko ciemność
Ceny energii elektrycznej w Polsce rosną bardzo szybko. Za drogi prąd płacą nie tylko mieszkańcy, ale także samorządy, które są odpowiedzialne choćby za organizację komunikacji publicznej, sieci szkół, czy służbę zdrowia. Rosnące ceny energii stawiają samorządy przed dylematem. Albo będzie trzeba skracać liczbę lekcji w szkołach, zamykać baseny lub ograniczać komunikację albo trzeba będzie wyłączać latarnie na ulicach. A ciemne ulice to zagrożenie dla bezpieczeństwa mieszkańców.
Nie powinno być takich dylematów, co wybrać, gdzie szukać cięć. Jak mają sobie np. poradzić przedsiębiorcy zatrudniający pracowników, którzy dostają gigantyczne rachunki – zaznacza Mieczysław Struk, marszałek województwa pomorskiego.
Protestujący szli z transparentami, na których wyliczali więcej płacą za prąd.
Protest w imieniu mieszkańców i przedsiębiorców
Do Warszawy zjechali przedstawiciele samorządów z całej Polski. Nie zabrakło także delegacji z Pomorza. Byli m.in. prezydenci miast oraz przedstawiciele samorządu województwa.
– Nie mogło nas tutaj zabraknąć. Protestujemy przecież w obronie naszych mieszkańców i lokalnych przedsiębiorców, którym grozi bankructwo, bo nie mogą opłacić horrendalnych rachunków za prąd – podkreślał Leszek Bonna, wicemarszałek województwa pomorskiego.
Warto dodać, że astronomiczna cena prądu wynika też z bardzo wysokich marż i zysków spółek skarbu państwa.
– Domagamy się, aby rząd zapanował nad cenami prądu, które oferują państwowe koncerny energetyczne – podkreślają samorządowcy.
Przedstawiciele lokalnych władz przeszli sprzed Sejmu pod kancelarię premiera, żeby złożyć tam petycje w sprawie gigantycznych podwyżek cen energii elektrycznej