– Do odkażania używamy takiego samego środka, jaki powszechnie stosowany jest do dezynfekcji szpitali czy lokali gastronomicznych, czyli podchlorynu sodu - mówi Hanna Wyszyńska, rzeczniczka gdyńskiego Zarządu Dróg i Zieleni. – Uważamy, że jest to najlepszy preparat, jaki możemy zaoferować mieszkańcom – dodaje urzędniczka.
Tymczasem zdaniem sanepidu, by dezynfekcja przyniosła zamierzony efekt – musi zostać spełniony szereg czynników.
– Na skuteczność tego procesu ma wpływ wiele czynników m.in.: w jakich warunkach był on przeprowadzony, czy użyto prawidłowego roztworu preparatu dezynfekcyjnego (po oczyszczeniu powierzchni neutralnym detergentem), czas kontaktu preparatu z powierzchnią dezynfekowaną, czy preparat dezynfekcyjny został zastosowany zgodnie z zaleceniem producenta etc. – wymienia Elżbieta Dziubich, rzeczniczki Powiatowej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Gdyni.
Podzielone są także opinie mieszkańców na temat dezynfekcji ulic i miejskiej infrastruktury.
– Według mnie dezynfekcja jest konieczna. Ludzie odpluwają jakąś plwocinę, odcharkują. A w dobie koronawirusa jest to bardzo niebezpieczne. Dlatego dezynfekcja powinna się odbywać – mówi Pani Barbara. – Należy dezynfekować poręczę, ławki, całe ulice. Jeśli tylko są na to środki, powinniśmy to robić – dodaje Pan Marek.
Innego zdania jest Pan Wojtek, który zapytany o sens takiej dezynfekcji skwitował to jednym zdaniem. – To zmarnowane pieniądze. Niech się sami zdezynfekują – mówi mieszkaniec Trójmiasta.
Urzędnicy na dezynfekcje miasta przeznaczyli już ponad 70 tys. zł. Akcja ma być kontynuowana do połowy czerwca.