– Nauka jest jedną z najważniejszych rzeczy w życiu. Ale co jeśli przez decyzję Ministerstwa Zdrowia stracimy życie – pyta Katarzyna Iwon, jedna ze współorganizatorek strajku.
Młodzieży, która jak Kasia obawia się koronawirusa, jest coraz więcej. Dowodem na to może być hasztag #protestuczniowski, pod którym uczniowie z całej Polski opisują swoje historie. Jak podkreślają, nie chcą chodzić do szkoły nie tylko ze względu na swoje zdrowie. Martwią się też o swoich bliskich. – Nie chcę by przeze mnie na koronawirusa zachorowali rodzice czy babcia, z którą mieszkam. Nie zgadzam się na to i dziś nie idę do szkoły – pisze jedna z nastolatek.
Uczniowie zapewniają, że nie chodzi o wygodę i rozwiązywanie zadań z matematyki w pidżamie. - My naprawdę się boimy - piszą na Twitterze. Wśród otagowanych hasztagiem #protestuczniowski postów pojawiają się także bardzo emocjonalne wpisy. – Nie czekajmy na prawdziwe tragedie, tylko otwórzmy oczy i rozumy, nim będzie za późno, bo inaczej wszyscy wpakujemy nas i bliskich do grobów – pisze nastolatka.
Zdaniem młodych osób, szkoły coraz częściej stają się także ogniskami koronawirusa. – Edukacja i bezpieczeństwo powinny być jednością. A nie wyborem między jednym a drugim – mówi Karolina Kwiatkowska, uczennica szkoły w Wejherowie.
Młodzież zwraca także uwagę na problem kwarantanny. Ich zdaniem, zamknięcie w domach wyłącznie niektórych osób, przyczynia się do wielu zaległości, które później ciężko nadrobić. – Gdy jedni są w szkole, przerabiają materiał, my zostajemy w domach. Dlatego właśnie protestuje – dodaje Klaudia Duk z Siedlec.
Uczniowie, którzy mimo wszystko muszą pojawić się w szkole, mogą wyrazić swój bunt poprzez ubranie się na czarno. – Dziś strajkuje z domu. Za zgodą moich rodziców. Na jutro przygotowałam czarne ciuchy. Musimy wygrać! Dla naszego zdrowia! – pisze uczennica.