- Postawiłem sobie poprzeczkę wyżej, ponieważ otrzymałem telefon od pana burmistrza Helu, że przydałaby im się helska latarnia morska z bursztynu. Mało tego, chcieliby mieć ją w pakiecie z rekordem Guinnessa. Czyli to byłby mój drugi rekord. Podpisałem z nimi umowę już w Helu, o budowę największej latarni na świecie - relacjonuje pan Tomasz.
- Latarnia ma wymiar 2,11 metra. Pomyliłem się, bo miała mieć wcześniej 1,87 metra. Dosłownie parę centymetrów u podstawy, gdzie nastąpiła pomyłka, kosztowało mnie, że ta latarnia jest wyższa prawie o 30 centymetrów - tłumaczy pasjonat bursztynu.
Aby rekord został uznany, bursztynnik musiał zadbać o wiele formalności kierując się wytycznymi nałożonymi przez Biuro Rekordów Guinnessa.
- Do całości rzeźba musiała być wykonana w pełni z bursztynu, bez żadnych dodatków, typu np. srebro, które jest dodawane w jubilerstwie. Do pomiarów wykonanych w obecności świadków wymagany był geodeta i należało wypełnić stosowne dokumenty. Z racji nazewnictwa kategorii, na największą, a nie najdłuższą rzeźbę, każdy z trzech wymiarów musiał być większy od poprzedniego - mówi Monika Skinder, koordynatorka rekordów Guinnessa.
Sukces Tomasza Ołdziejewskiego został zaliczony przez Biuro Rekordów. Nowa rzeźba przedstawiająca helską latarnię morską według pomiarów miała 211 cm wysokości, 39,9 cm szerokości i 53,6 cm głębokości. Twórca wkrótce otrzyma certyfikat z Londynu. Jego latarnia stanie zaś za gablotą w Helu.
- Moim trzecim rekordem, jaki chciałbym mieć, to będzie Burż Khalifa z Dubaju lub paryska Wieża Eiffla. Helska latarnia miała być tylko przystankiem do kolejnego rekordu Guinnessa. Chciałem jak najszybciej pokonać drugi rekord, aby przejść do trzeciego. Niestety, błąd niepopełniony przy budowie latarni zmusza mnie do budowy Burż Khalifa nawet na 3 metry - dodaje Tomasz Ołdziejewski. Nie zdradza jednak dokładnego terminu rozpoczęcia budowy kolejnej rzeźby.